Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pianroo z podmiejskiej wsi Tyniec Mały. Mam przejechane 84319.06 kilometrów w tym 441.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pianroo.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2020

Dystans całkowity:569.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:22:30
Średnia prędkość:25.29 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:71.12 km i 2h 48m
Więcej statystyk

Okolice Skrzynki (p. Gaj)

Niedziela, 25 października 2020 · dodano: 27.10.2020 | Komentarze 0

Czas: 11:45 - 14:45/ Temp: ok. 14.0 - 15.0 st/ Wiatr: 20.0 - 25.0 (SE)


Damianowicka Górka +

Sobota, 24 października 2020 · dodano: 27.10.2020 | Komentarze 0

Czas: 15:35 - 18:00 / Temp: 17.0 - 12.0 st/ Wiatr: 10.0 > (W)

 

  • DST 82.50km
  • Czas 03:30
  • VAVG 23.57km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

(64-65) Do Ag / CityTour

Czwartek, 22 października 2020 · dodano: 23.10.2020 | Komentarze 0

(64) 21/10 (ŚR) - Czas: 08:10 - 08:50/ 17:25 - 18:20 / Temp: 10.0 st/ 12.0 - 11.0 st / Wiatr: ok. 10.0 (SE)
Trasa: rano p. Wiadukt, Jutrzenki, Nad Ślęzą, Grabiszyńska; powrót p. Bukowskiego, standard + Domasław i Górka AOW

(65) 22/10 (CZW) -  Czas: 08:05 - 08:50/ 15:00 - 18:00/ Temp: 14.0 st / 19.0 - 16.0 st/ Wiatr: 20.0 - 25.0 (SW)/ 15.0 - 10.0 (SSW)


 
Kategoria city, Odra


  • DST 30.50km
  • Czas 01:10
  • VAVG 26.14km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bliska okolica/ Pełczyce x2

Sobota, 17 października 2020 · dodano: 20.10.2020 | Komentarze 0

Czas: 11:50 - 13:30 / Temp: 8.0 - 7.0 st/ Wiatr: 15.0 - 17.0 NW 
Trasa: Tyniec - Domasław - Kobierzyce - Kuklicka Górka - Pełczyce - DK8 - powrót do Pełczyc - Kuklice - Kobierzyce - Chrzanów - Żerniki - Tyniec

Ten mizerny kilometrowo wynik to max jaki udało się mi dzisiaj wycisnąć biorąc pod uwagę warunki pogodowe, organizacyjne i chęci -choć
i tak te chyba były największe...Miałem wstać trochę wcześniej, choć wg prognozy nie miało to mieć większego znaczenia, gdyż deszcz miał z grubsza popadywać przez cały dzień. Jak się w praktyce okazało z rana do wczesnego popołudnia opady omijały okolice Kobierzyc, zatem postanowiłem zmobilizować się i po całym tygodniu gnuśnięcia "przewietrzyć się" choć tę godzinkę. Na tak krótkiej przejażdżce nie chciałem dać zlać się deszczowi zatem na bieżąco oceniałem sytuację i mimo, że kierując się w stronę Kobierzyc jechałem prosto w najczarniejszy obszar nieba to w każdej chwili mogłem wykonać nawrót i szybko wrócić do domu. W przypadku wystąpienia takich warunków jak dzisiejsze w rezerwie pozostawiam traskę przez Pełczyce do Kuklic. Postanowiłem zatem w pierwszej kolejności dojechać na Kuklicką Górkę, a następnie przez Pełczyce wrócić do Kobierzyc. Przy dojeździe do "krajówki" zdecydowałem się na dołożenie jeszcze paru kilometrów i objazd pętelki kuklickiej w odwrotnym kierunku. Deszcz tego dnia nie ominął mnie jednak, choć na szczęście nie był bardzo intensywny. Zdążył jednak na tyle zmoczyć już jezdnię, że po powrocie rowerek nie uniknął konkretniejszego czyszczenia. Po przyjeździe okazało się, że zdążyłem wrócić przed początkiem dłuższego okresu opadów. O tyle dobrze...

****
Na osłodę dzisiejszego dnia (oprócz satysfakcji z ruszenia czterech liter), fakt przełamania bariery 7000 km w sezonie - nigdy wcześniej nawet nie zbliżyłem się do takiej wartości, a przecież jeszcze blisko 2,5 miesiąca kręcenia w tym roku ! Myślę, że 7500 km jest niemal pewne - na 8000 km nie ma raczej szans, więc gdzieś realnie może wypaść ok. 7750 km. Jeżeli jesień pozostanie jednak tak kapryśna jak obecnie to i te 7500 nie będzie takie oczywiste...  
Kategoria okolica, ZŁA POGODA


Urodzinowo - Runda Spadających Liści

Niedziela, 11 października 2020 · dodano: 12.10.2020 | Komentarze 0

Czas: 10:30 - 15:00/ Temp: 12.0 - 13.0 st / Wiatr: ok. 5.0 (VAR/ SW)

Plany, a raczej moje oczekiwania na ten urodzinowy weekend były spore. Mając świeżo w pamięci wspomnienia z udanego pogodowo października sprzed roku było to całkiem zrozumiałe. Po dobrym i ciepłym wrześniu moje przewidywania co do października nieco nabrały obaw ale do końca nie chciałem niczego przesądzać. Rzeczywistość okazała się dość brutalna trzeba przyznać, choć i tak moje "rowerowe" urodziny zostały w pewnym stopniu uratowane.
O konieczności rezygnacji z planu weekendowego wyjazdu miałem świadomość już w połowie tygodnia. SB zapowiadała się deszczowo i taka też była. Plusem tej sytuacji była - po pierwsze możliwość oglądania meczu Igi Świątek i jej wielkiego sukcesu w Wielkim Szlemie - French Open, po drugie zaś spotkania ze znajomymi. Pozostawała zatem ND, która szczególnie w pierwszej części zapowiadała się obiecująco: pogodnie, ze sporą dawką słońca i niemal bezwietrznie. Nie było sensu gonić gdzieś z samego rana, a i kierunek "góry" generalnie odpadał zatem swoje urodziny postanowiłem uczcić rundką w okolicy. Wybór padł na Zalew Mietkowski - dawno w sumie tam nie byłem ( w tym roku tylko w marcu) i ewentualnie zastanawiałem się nad powrotem przez Sobótkę i popatrzeniem chwilę na zawody amatorów z cyklu Via Dolny Śląsk. Jak zaplanowałem tak też z grubsza wykonałem plan. Po dojeździe do Wawrzeńczyc standardowo jeszcze wjazd na górkę przy kościele i dojazd do tabliczki z granicą powiatu. Przez moment coś podkusiło mnie aby objechać Zalew
i pojechać dalej w kierunku Imbramowic jednak chęci starczyło tylko na dojazd do Paździorna. Odcinek do Bogdanowic jest jednak w dość tragicznym stanie i nie miałem ochoty na taki masochizm. W drodze powrotnej do Wawrzeńczyc zaglądam jeszcze do Ujowa - drugi raz w historii, po 6 latach. Jadąc wcześniej zauważam, że droga do wioski została wreszcie wyremontowana ("+" dla powiatu za tę inwestycję).     Z przyjemnością zatem, po nowym dywaniku, mknę po lekko pofalowanym terenie (na pewno będę wykorzystywał ten odcinek przy kolejnych przejażdżkach) i zaglądam do dawno nieodwiedzanej miejscowości. Położenie Ujowa (2 km od głównej drogi, na "ślepym końcu", nad rzeką), jak i sama nazwa (skojarzenie myślę nasuwa się samo... ) z pewnością wyróżniają tę wioseczkę w okolicy.
Po powrocie na trasę mknę już prosto nad Zalew. Po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku wizyt nad zbiornikiem (oprócz okresu letniego) załapuję się na chmury przykrywające niebo. Z braku laku, po niedługim czasie, ruszam zatem dalej - w stronę Proszkowic i Sobótki.
Od tego też momentu, aż do powrotu w bliskie okolice domu, niebo już w znacznej mierze przysłania chmurzasta pierzynka. Do miasteczka pod Ślężą docieram sprawnie i od razu przez Rynek dojeżdżam do STARTU/METY wyścigu. Kolarze kończą w tym miejscu swoją wspinaczkę ulicą Garncarską i przez metę kierują się na kolejną rundę. Ostatnia kreska zaś została wyjątkowo w tym roku zlokalizowana na Przełęczy pod Wieżycą, co z pewnością dodawało atrakcyjności i zaciętości rywalizacji na ostatnich metrach. Na końcówkę niestety nie było co czekać bo w momencie mojego przyjazdu zawodnicy rozpoczynali dopiero drugie okrążenie.  
Powrót do domu nie zapowiadał jeszcze jakiś atrakcji i generalnie chciałem sprawnie wrócić aby jeszcze trochę stacjonarnie poświętować swoje 30 urodziny. Mały prezencik czekał na mnie jeszcze w dobrze znanej, bliskiej okolicy. Po dojeździe do Krzyżowic zauważam, że udało się mi niejako wyjechać ze strefy zachmurzenia i na niebie ponownie zagościł błękit. Na liczniku widniało nieco ponad 80 km i dokręcanie do "setki" w tym momencie trudno nazwać dokręcaniem ale postanowiłem maksymalnie wykorzystać daną chwilę i przejechać jeszcze te kilkanaście kilometrów. Tuż za Krzyżowicami, na drodze do Nowin udał się mi uchwycić widok, na który od początku czekałem, czyli pięknie oświetlony słońcem szpaler drzew mieniący się kolorami jesieni i błękit nieba nad nimi.    

  
Wczesnojesienna szosa w Krzyżowicach © pianroo

Bikefoto nad Strzegomką w Stróży © pianroo

Jesienny widoczek na drodze do Ujowa © pianroo

Nad Zbiornikiem Mietkowskim © pianroo

Ślężańskie wariacje - Jesień © pianroo



  • DST 66.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 24.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

(62-63) Do Ag (Domasław x2 )

Wtorek, 6 października 2020 · dodano: 09.10.2020 | Komentarze 0

(62) 06/10 (WT) - Czas: 08:05 - 08:50/ 17:30 - 18:30 // Temp: 9.0 - 11.0 st/ 15.0 -14.0 st // Wiatr: 10.0 - 15.0 (S) -  32,5 km
Trasa: rano p. wiadukt; Bukowskiego, Grabiszyńska; powrót: po śladzie + Kwiatkowskiego i przez Domasław 
> zachęcony pogodnym porankiem spontanicznie motywuję się do wyjazdu na rowerze; początkowo moja mobilizacja nie została doceniona gdyż nad okolicą pojawiła się dość rozległa chmura, która skutecznie ograniczyła dostęp słońca. Na przyjemny moment trzeba było czekać dopiero do Oporowa. Na Bukowskiego i nad Ślęzą choć przez chwilę można było raczyć się przyjemnym klimatem jesiennego poranka. Szczególnie ciekawie prezentowała się rzeka, która po ostatnich opadach wyraźnie wezbrała i co dla niej nietypowe nabrała dość wartkiego nurtu. Niestety padł mi telefon i nie mogłem uchwycić tego widoku. Na powrocie otrzymałem za to rekompensatę w postaci takiego oto ujęcia: 
 
Bikefoto z klimatycznym jesiennym słońcem © pianroo


(63) 08/10 (CZW)
- Czas: 08:05 - 08:50/ 17:20 - 18:20 // Temp: 10.0 - 12.0 st/ 15.0 - 14.0 st // Wiatr: 33,5 km 
Trasa: rano p. wiadukt; Bukowskiego, kawałek nad Ślęzą, Grabiszyńska; powrót nad Ślęzą do Racławickiej + Domasław
> nagrodą za przeciętny pogodowo dzień było wyjście słońca przed zachodem i piękne ujęcie, które udało się złapać:

Bikefoto z klimatycznym jesiennym słońcem II © pianroo
Kategoria city


Dwie twarze Jesieni (PKP)

Niedziela, 4 października 2020 · dodano: 05.10.2020 | Komentarze 0

Czas: 12:35 - 13:30/ 16:40 - 18:30 // Temp: 14.0 st/ 18.0 - 16.0 st // Wiatr: 15.0 - 20.0 (W)/ 20.0 - 10.0 (SE)
1) Dojazd z Tarnowa Podgórnego na Dworzec w Poznaniu (p. Lusowo, Batorowo - następnie Bukowska do samego centrum) - 21,5 km
Dojazd na dworzec w Poznaniu w częściowo lekkim deszczu i po mokrej jezdni. Ruch na szczęście nieduży i faktycznie niedzielny.
W samym Poznaniu w miarę sprawny dojazd Bukowską w okolice dworca. Poza kilkoma wyjątkami spory "+" za tę ścieżkę. 9,0 km przez miasto w 20 min to całkiem niezły wynik. 
2) Powrót z PKP przez Ołtaszyn, dalej Żórawinę - Pasterzyce - Jaksonów - Kobierzyce do Tyńca - 41,5 km 
Zachęcony totalną odmianą pogody po przyjeździe do Wrocławia postanowiłem maksymalnie wykorzystać pozostały, ok. 2h czas do zachodu słońca. Przez Ołtaszyn w dość sprawnie udało się mi wyjechać z miasta, a później już prosto przed siebie cisnąłem na południe w stronę Żórawiny. Jazdę nieco utrudniał (S) wiatr ale nie było w sumie najgorzej. W Żórawinie miałem zdecydować czy kierować się na Domasław i w bliskiej okolicy doczekać zachodu, czy spróbować bardziej ambitnego wariantu dotarcia do Szczepankowic, z powrotem przez Kobierzyce. Czas i siły pozwoliły na wybór tego drugiego wariantu, co dodatkowo podkręciło adrenalinę w trakcie jazdy. Klimat końcówki dnia był taki jaki można sobie tylko wymarzyć o tej porze roku. Nagrodą za podjęty trud była chwila z widokiem na Ślężę i nieodległe górki (już zdążyłem zatęsknić po wielkopolskich zmarszczkach), w blasku jesiennego, wieczornego słońca. Timing dzisiejszego dnia miałem idealny i do domu wróciłem niemal równo z zachodem słońca.   


Jesień na Bukowskiej w Poznaniu © pianroo

Jesienna szosa za Żórawiną © pianroo

Jesienne słońce ze Ślężą w tle © pianroo

Ślęża w blasku słońca z Kuklickiej Górki © pianroo