Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pianroo z podmiejskiej wsi Tyniec Mały. Mam przejechane 84319.06 kilometrów w tym 441.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pianroo.bikestats.pl

Archiwum bloga

Urodzinowo - Runda Spadających Liści

Niedziela, 11 października 2020 · dodano: 12.10.2020 | Komentarze 0

Czas: 10:30 - 15:00/ Temp: 12.0 - 13.0 st / Wiatr: ok. 5.0 (VAR/ SW)

Plany, a raczej moje oczekiwania na ten urodzinowy weekend były spore. Mając świeżo w pamięci wspomnienia z udanego pogodowo października sprzed roku było to całkiem zrozumiałe. Po dobrym i ciepłym wrześniu moje przewidywania co do października nieco nabrały obaw ale do końca nie chciałem niczego przesądzać. Rzeczywistość okazała się dość brutalna trzeba przyznać, choć i tak moje "rowerowe" urodziny zostały w pewnym stopniu uratowane.
O konieczności rezygnacji z planu weekendowego wyjazdu miałem świadomość już w połowie tygodnia. SB zapowiadała się deszczowo i taka też była. Plusem tej sytuacji była - po pierwsze możliwość oglądania meczu Igi Świątek i jej wielkiego sukcesu w Wielkim Szlemie - French Open, po drugie zaś spotkania ze znajomymi. Pozostawała zatem ND, która szczególnie w pierwszej części zapowiadała się obiecująco: pogodnie, ze sporą dawką słońca i niemal bezwietrznie. Nie było sensu gonić gdzieś z samego rana, a i kierunek "góry" generalnie odpadał zatem swoje urodziny postanowiłem uczcić rundką w okolicy. Wybór padł na Zalew Mietkowski - dawno w sumie tam nie byłem ( w tym roku tylko w marcu) i ewentualnie zastanawiałem się nad powrotem przez Sobótkę i popatrzeniem chwilę na zawody amatorów z cyklu Via Dolny Śląsk. Jak zaplanowałem tak też z grubsza wykonałem plan. Po dojeździe do Wawrzeńczyc standardowo jeszcze wjazd na górkę przy kościele i dojazd do tabliczki z granicą powiatu. Przez moment coś podkusiło mnie aby objechać Zalew
i pojechać dalej w kierunku Imbramowic jednak chęci starczyło tylko na dojazd do Paździorna. Odcinek do Bogdanowic jest jednak w dość tragicznym stanie i nie miałem ochoty na taki masochizm. W drodze powrotnej do Wawrzeńczyc zaglądam jeszcze do Ujowa - drugi raz w historii, po 6 latach. Jadąc wcześniej zauważam, że droga do wioski została wreszcie wyremontowana ("+" dla powiatu za tę inwestycję).     Z przyjemnością zatem, po nowym dywaniku, mknę po lekko pofalowanym terenie (na pewno będę wykorzystywał ten odcinek przy kolejnych przejażdżkach) i zaglądam do dawno nieodwiedzanej miejscowości. Położenie Ujowa (2 km od głównej drogi, na "ślepym końcu", nad rzeką), jak i sama nazwa (skojarzenie myślę nasuwa się samo... ) z pewnością wyróżniają tę wioseczkę w okolicy.
Po powrocie na trasę mknę już prosto nad Zalew. Po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku wizyt nad zbiornikiem (oprócz okresu letniego) załapuję się na chmury przykrywające niebo. Z braku laku, po niedługim czasie, ruszam zatem dalej - w stronę Proszkowic i Sobótki.
Od tego też momentu, aż do powrotu w bliskie okolice domu, niebo już w znacznej mierze przysłania chmurzasta pierzynka. Do miasteczka pod Ślężą docieram sprawnie i od razu przez Rynek dojeżdżam do STARTU/METY wyścigu. Kolarze kończą w tym miejscu swoją wspinaczkę ulicą Garncarską i przez metę kierują się na kolejną rundę. Ostatnia kreska zaś została wyjątkowo w tym roku zlokalizowana na Przełęczy pod Wieżycą, co z pewnością dodawało atrakcyjności i zaciętości rywalizacji na ostatnich metrach. Na końcówkę niestety nie było co czekać bo w momencie mojego przyjazdu zawodnicy rozpoczynali dopiero drugie okrążenie.  
Powrót do domu nie zapowiadał jeszcze jakiś atrakcji i generalnie chciałem sprawnie wrócić aby jeszcze trochę stacjonarnie poświętować swoje 30 urodziny. Mały prezencik czekał na mnie jeszcze w dobrze znanej, bliskiej okolicy. Po dojeździe do Krzyżowic zauważam, że udało się mi niejako wyjechać ze strefy zachmurzenia i na niebie ponownie zagościł błękit. Na liczniku widniało nieco ponad 80 km i dokręcanie do "setki" w tym momencie trudno nazwać dokręcaniem ale postanowiłem maksymalnie wykorzystać daną chwilę i przejechać jeszcze te kilkanaście kilometrów. Tuż za Krzyżowicami, na drodze do Nowin udał się mi uchwycić widok, na który od początku czekałem, czyli pięknie oświetlony słońcem szpaler drzew mieniący się kolorami jesieni i błękit nieba nad nimi.    

  
Wczesnojesienna szosa w Krzyżowicach © pianroo

Bikefoto nad Strzegomką w Stróży © pianroo

Jesienny widoczek na drodze do Ujowa © pianroo

Nad Zbiornikiem Mietkowskim © pianroo

Ślężańskie wariacje - Jesień © pianroo




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!