Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pianroo z podmiejskiej wsi Tyniec Mały. Mam przejechane 84319.06 kilometrów w tym 441.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pianroo.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Świdnica

Dystans całkowity:618.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:25:00
Średnia prędkość:24.75 km/h
Suma podjazdów:2885 m
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:103.13 km i 4h 10m
Więcej statystyk
  • DST 139.00km
  • Czas 05:30
  • VAVG 25.27km/h
  • Sprzęt Mont Ventoux
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rocznicowo nad Piławą

Sobota, 27 kwietnia 2024 · dodano: 18.06.2024 | Komentarze 0

Czas: 09:55 - 21:15/ Temp: 16.0 - 21.0 - 14.0 st / Wiatr: ok. 20.0 - 15.0 - 25.0 (SE) - 10.0 (SSE)


Listopadowa Bystrzyca

Niedziela, 8 listopada 2020 · dodano: 09.11.2020 | Komentarze 0

Czas: 11:00 - 16:25 / Temp: / Wiatr:
 

Strzegom/ Morawa

Sobota, 29 czerwca 2019 · dodano: 01.07.2019 | Komentarze 0

Czas: 12:00 - 18:30/ Temp: 26.0 - 30.0 st/ Ciśnienie: 1007-04 hPa/ Wiatr: 13.0 - 19.0 (WNW)

  • DST 118.50km
  • Czas 04:45
  • VAVG 24.95km/h
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt Focus Cayo Al 105 2017
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zagórze Śląskie

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 23.04.2018 | Komentarze 0

Czas: 10:30 - 16:45 / Temp: 17.0 - 23.0 / Ciśnienie: 1018-15 hPa / Wiatr: słaby, momentami cisza - zmienny 





Kolejny raz wybór właściwej trasy nastręczał mi sporo problemów. Biorąc pod uwagę kapitalną pogodę szykującą się na niedzielę – błękit nieba, komfortową temperaturę ok. 20.0 st i niemal bezwietrzne aurę – miałem ochotę wybrać się gdzieś trochę dalej i spędzić cały, długi dzień na rowerowym tripie. Spodobał mi się pomysł odwiedzenia Czech i Adrspachu, w wariancie pociągowym, z pewną wariacją w okolicy. To a propos wyjazdu do Czeskiej/Saksońskiej Szwajcarii, już za tydzień, na Majówkę. Z drugiej strony była to także dobra okazja aby zrealizować przekładaną trasę w kierunku Jeziora Bystrzyckiego. Dodatkowo miałem pojechać w stronę Walimia, dalej do Rzeczki i na przełęcz Sokolą aby zrobić rekonesans tego odcinka przed majowym startem w KGS. Ostatecznie o kształcie przejażdżki zadecydowały dwie imprezy odbywające się w niedalekiej okolicy. Po pierwsze był to Rajd Świdnicki, przez który jednakże musiałem zweryfikować przebieg trasy, a także wyścig kolarski w Sobótce z cyklu Visegard V4. Nie chciałem rezygnować z jazdy w kierunku Jeziora Bystrzyckiego bo wiedziałem, że przy sensownym zaplanowaniu trasy uda się sprawnie przemknąć przez newralgiczne momenty. O jechaniu w kierunku Walimia nie mogło być mowy – odcinek który chciałem pokonać w znacznej mierze pokrywał się z przebiegiem OS-ów. Postanowiłem wybrać zatem odwrotną trasę do tej z MP Świdnicy z przed niecałych dwóch lat. Jest jeszcze jeden symboliczny aspekt związany z niedzielną przejażdżką, który klamrą spina rok jeżdżenia na szosówce. Można przyjąć, że niemal równo rok temu, dokładnie 30 kwietnia, udałem się w pierwszą, dłuższą przejażdżkę na nowym rowerze szosowym, czyli Focusie. Ze względu na pierwszy taki wyjazd, ale przede wszystkim niesprzyjającą pogodę w drugiej połowie kwietnia, wyjazd nie mógł być zbyt forsowny. Z drugiej strony już za niecały tydzień miałem startować w pierwszym wyścigu z cyklu Korony Gór Sowich, organizowanym przy okazji Szlakiem Grodów Piastowskich. Trzeba było więc wykręcić nieco „metrów do góry”. Z racji, że był to początek majówki, w podświdnickiej Krzyżowej, podobnie jak w kilku poprzednich latach, organizowany był „Festiwal Balonów”. Po raz pierwszy na wydarzenie trafiłem w 2015 r. przy okazji – a jakże by inaczej – odbywającego się etapu SzGP w Dzierżoniowie (tutaj była meta). Moja trasa wiodła całym podnóżem Gór Sowich, a także częściowo Bardzkich – od „miasta cudów”, przez Dzierżoniów, do wspomnianej Krzyżowej. Widok wieczornego nieba z zawieszonymi w powietrzu balonami na tyle zapadł mi w pamięci, że postanowiłem odwiedzić to wyjątkowe miejsce ponownie. Tak więc rok temu - z Tyńca, przez Sobótkę, podślężańskimi wioskami dotarłem do Krzyżowej, po drodze nieco jeszcze urozmaicając trasę, m. In.
Wpadłem na pomysł aby do Sobótki dojechać samochodem. To, jakby nie patrzeć, prawie 50 km w dwie strony, a poza tym i tak w tej okolicy kręcę się na co dzień. Ruszyłem zatem z Sobótki w kierunku Świdnicy, pokonując podobnie jak rok temu odcinek do Wirów.   Tutaj odbiłem na Gogołów i dalej do Świdnicy. Ten fragment trasy jechałem jak dotąd tylko raz – 27.06.2014 w trakcie wycieczki „Na walimską przez Glinno” przy okazji MP w Sobótce. Od tego czasu stan drogi specjalnie się nie zmienił i jest krótko mówiąc nie najlepszy… Dojeżdżam do Świdnicy. Uprzednio obczajam jak najprościej przebić się bokiem przez miasto, tak aby dojechać do drogi na Bystrzycę. Niestety trochę się gubię ale w końcu udaje mi się „wyjechać na prostą”. Aż nie chce się wierzyć, że tak trudno jest zrobić odcinek za Jagodnikiem do Jakubowa, omijający Świdnicę od SE i rozwiązujący w całości sprawę konieczności przejazdu przez miasto. A może to tak specjalnie właśnie…? Fragment trasy do Lubachowa i zjazdu na Złoty Las przebiega sprawnie, choć jest to odcinek dojazdowy dla rajdowych automobili i kierowcy mogą zachowywać się, powiedzmy dość „specyficznie”. Generalnie jednak, pomimo charakterystycznego ryku silnika większośćzawodników jedzie spokojnie. Tylko w jednym przypadku kierowca wykorzystuje odcinek dojazdowy na rozgrzewanie opon i w specyficzny sposób „rzuca” bolidem na boki. Po dojeździe w Bystrzycy Górnej do głównej drogi wjeżdżam na główną drogę do Zagórza – zapomniałem już, co jest niewątpliwym udogodnieniem, że cały odcinek do Zagórza został wyremontowany i ma nową nawierzchnię. Odcinek do zjazdu na Złoty Las jadę z kompanem podczepionym na kole. Tutaj rozstajemy się , a ja kieruję się w stronę mety jednego z OS-ów. Droga na tym fragmencie nie rozpieszcza. Przy rozjeździe na Dziećmorowice zatrzymuję się na batonika i obserwuję przejeżdżające rajdowe załogi. Dalej odbijam na wspomnianą wieś i delikatnym podjazdem jadę kilka kilometrów. Nawierzchnia, szczególnie w dolnej części drogi, jest w tragicznym stanie – jak ja tutaj zjeżdżałem ostatnim razem? Wszystko co złe na szczęście także w końcu się kończy. Po wjeździe do powiatu wałbrzyskiego widać niedawne inwestycje drogowe. Cały odcinek do Zagórza przez Palczyk z super dywanikiem. Sam podjazd w moim wykonaniu średnio udany. Wcześniej jechało mi się całkiem dobrze i sprawnie, jednak co innego podjazd 3-4%, a co innego 10% (Altimetr pokazuje tutaj 7.9%) W połowie podjazdu muszę się na chwilę zatrzymać, bo nie ma sensu się zajeżdżać – jeszcze sporo kręcenia przede mną. Zjazd do Zagórza rzecz jasna bardzo przyjemny. Ze względu na blokadę drogi przy Jeziorze cały ruch ciągnie przez miejscowość i jest dość tłoczno. Pierwotnie planowałem kierować się dalej na Niedźwiedzicę i nawet zacząłem podjeżdżać jednak po kilkudziesięciu metrach odpuściłem – ten pojazd jest przecież jeszcze stromszy niż ten na Palczyk – nie da rady, nie tym razem! Postanawiam zatem jechać główną drogą przy Bystrzyce w kierunku Jedliny i w Olszyńcu odbić na podjazd. Na umiarkowanym nachyleniu odzyskuję trochę wigoru. Po całkiem udanym wjeździe do rozdroża nad Jedliną decyduję się na powtórną pętelkę. Nie chcąc zjeżdżać brukową kostką wybieram alternatywną ścieżkę – jak na ironię jest tutaj stromo – 18% i droga prowadzi po w miarę równych płytkach. Czas mnie nieco nagli więc nie decyduję się zaglądać do centrum uzdrowiska. Od drugiej strony zjeżdżam do Olszyńca i zaczynam drugi podjazd. Na górze skręcam na Podlesie i kieruję się stronę Niedźwiedzicy. Tutaj już tylko nieznaczne zmarszczki, a nagrodą za trudy piękna panorama okolicy z Wielką Sową na czele. Następnie już tylko szybki zjazd przez malowniczo położoną wieśw kierunku Zagórza.Tankuję kalorie i po dłuższej chwili ruszam w drogę powrotną. Próbuję, tak jak planowałem, pojechać przy Jeziorze Bystrzyckim . Niestety fragment rajdowego OS-uprzebiega tędy i droga jest zamknięta, a poza tym tworzy się już spory zator z parkujących samochodów. Robię nawrót i przez Zagórze kieruję się już prosto w stronę Świdnicy. Po drodze, na krótki fragment zjeżdżam na ścieżkę przy Bystrzycy – fajnie tutaj. Tym razem sprawnie przejeżdżam przez skraj miasta i zaraz już jestem na wylotówce na Dzierżoniów. Odcinek powrotny do Sobótki, czy konkretniej Wirów, pokonuję od południowej strony Wzgórz Kiełczyńskich: przejeżdżając przez Boleścin, Krzczonów, Książnicę i Kiełczyn. W Książnicy (myląc miejsce z tym w Kiełczynie) zatrzymuję się na krótką fotkę – niemniej fotografowana panorama Gór Sowich ta sama co rok temu. Również dalszy odcinek do Sobótki pokonuję tym samym śladem. Na zmęczeniu podślężańskie pagórki dają się we znaki. Ujawniają się także braki energetyczne ale meta już blisko - i mojej dzisiejszej przejażdżki i wyścigu Visegard V4, na którego finał chciałem się przecież jeszcze załapać. Okazuje się, że kolarzom pozostaje jeszcze ponad jedno okrążenie więc spokojnie oczekuję na rozwój wydarzeń. Wyścigową innowacją było umieszczenie startu/mety na sobótczańskim rynku, a finałowe metry to podjazd od ul. Mickiewicza – uważam, że było to ciekawe i dobre urozmaicenie. Wyścig, po oderwaniu się od czteroosobowej ucieczki, wygrywa Maciek Paterski, a finisz obserwuję obok Bartka Huzarskiego – ot taka kolarska rzeczywistość.

Rok temu czekało mnie jeszcze ponad 20 km powrotu do Tyńca i to pod chłodny, wschodni wiatr.
O ile pogoda w tych dwóch kwietniowych dniach, rok po roku, była podobna – dużo słońca i błękitu na niebie, to temperatura, a zwłaszcza odczuwalna, diametralnie się od siebie różniły. Rok temu było to maksymalnie 12.0 st., wieczorem nawet poniżej 10.0 st i mocniejszy, północo-wschodni wiatr. Ja z kolei miałem na sobie oprócz stroju jeszcze tylko koszulkę termo. W tym roku doświadczamy wspaniałej pogody w kwietniu, od trzech tygodni temperatury przekraczają 20.0 st i podobnie było w minioną niedzielę.




  • DST 99.50km
  • Czas 04:15
  • VAVG 23.41km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 850m
  • Sprzęt VeloTT
  • Aktywność Jazda na rowerze

MP Świdnica 2016

Piątek, 24 czerwca 2016 · dodano: 21.09.2016 | Komentarze 0

Czas: 07:30 - 13:45 / Temp: 22.0 - 32.0 st/ Wiatr: 7.4 - 14.8 km/h (SE) 
* Dojazd do Smolca PKP (06:00-06:30/ 18.0 st) / (14:15 - 14:45/ 32.0 st); łącznie ok. 23 km 
* był to jeden z najcieplejszych, jak nie najcieplejszy dzień tego lata - meta w Żarowie była bardzo adekwatnym miejscem biorąc pod uwagę panującą temperaturę  
* jak by nie liczyć (z opcją zaokrąglania "w dół"): 76,5 km + 23,0 km = 99,5 km - stówka nie pękła ale te 0,5 km można było gdzieś dokręcić  


  • DST 56.80km
  • Czas 02:30
  • VAVG 22.72km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 835m
  • Sprzęt VeloTT
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glinno - Michałkowa (z Tatą)

Niedziela, 2 sierpnia 2015 · dodano: 12.08.2015 | Komentarze 0

Czas: 13:55 - 18:30/ Temp: 30.0 - 26.5 st C
* temperatura w górkach zapewne niższa, do tego całkowite zachmurzenie i przelotne opady drobnej mżawki