Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pianroo z podmiejskiej wsi Tyniec Mały. Mam przejechane 84319.06 kilometrów w tym 441.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pianroo.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2020

Dystans całkowity:555.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:22:35
Średnia prędkość:24.61 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:46.32 km i 1h 52m
Więcej statystyk

Okolica na szybko

Sobota, 5 grudnia 2020 · dodano: 08.12.2020 | Komentarze 0

05/12 (SB) Czas: 14:40 - 16:15/ Temp: 11.0 - 10.0 st/ Wiatr: 20.0 - 10. (ESE) - 30,0 km
Trasa: Tyniec - ZobAns- Racławice - Krzyżowice p. Nowiny - powrót - Królikowice - Wierzbice (do torów) - Krzyżowice p. Bąki - powrót do Królikowic - Żerniki - ZobAns- powrót do szosy żernickiej - Tyniec

Trudno o większe skrajności na przestrzeni dwóch dni uwzględniających przejażdżki 
Wiatr nie taki straszny jak go prognoza zapowiadała (zwłaszcza uspokojenie pod zachód) a i trochę słońca się pojawiło, a temperatura z kategorii wybitnie niezimowych.

Bikefoto i zachód słońca ze Ślężą w tle © pianroo
Kategoria fast ride, okolica


  • DST 30.50km
  • Czas 01:15
  • VAVG 24.40km/h
  • Sprzęt VeloTT
  • Aktywność Jazda na rowerze

(70) Do Ag (Trochę błota)

Wtorek, 1 grudnia 2020 · dodano: 02.12.2020 | Komentarze 0

Czas: 08:00 - 08:50/ 17:40 - 18:40 // Temp: (-1.0 st) - 0.0 st // Wiatr: ok. 10.0 (SE) / 15.0 - 10.0 (SE)
Trasa: rano - standard + odcinek nad Ślęzą (do mostku), Romera, Grabiszyńska; powrót przez Bukowskiego, bez krążenia 
> mróz w nocy i poranku zbyt delikatny o czym przekonuję się wybierając jazdę przez uczęszczaną Aleję Romera, na której podłoże przykryte liśćmi chlupotało pod naporem kół i nieźle ubłociło mi dopiero co wczoraj wyczyszczony rower. Jesienio-zimą oczywiście nie ma co zbytnio przywiązywać wagi do stopnia zabrudzenia roweru, jednak ta sytuacja była wyjątkowo perfidna, zwłaszcza, że chwilę wcześniej na wale ziemia była wystarczająco przymrożona. Pech - i tyle.  

> 1 grudnia był do dzisiaj jednym z tych pierwszych dni miesiąca wciąż pozostających bez swojej historii rowerowej. W kategorii "zaliczeń" tę datę mogę już "odfajkować", choć jej historia nienadzwyczajna jak na razie. 
***
Z "miesięcznych pierwszaków" pozostał mi chyba jeszcze tylko jeden wyjątkowy, bo pierwszy dzień w kalendarzu, a więc 1 stycznia. Duża szansa była w tym roku, no ale rower przegrał z górami :p Co ciekawe już raz wybrałem się na rowerek nawet 1 listopada (i nie były wtedy wcale zamknięte cmentarze :p ), a było to w mojej odległej rowerowej przeszłości 10 lat temu. W tym roku okazja do powtórzenia takiej przejażdżki nadarzyła się niespodziewanie (ach ten nasz "rząd...) jednak pozostałe okoliczności były już mniej sprzyjające (chorobowe osłabienie,         
Kategoria city