Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pianroo z podmiejskiej wsi Tyniec Mały. Mam przejechane 84319.06 kilometrów w tym 441.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pianroo.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 127.50km
  • Czas 05:05
  • VAVG 25.08km/h
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Focus Cayo Al 105 2017
  • Aktywność Jazda na rowerze

GP Doliny Baryczy (Żmigród)

Sobota, 16 czerwca 2018 · dodano: 18.06.2018 | Komentarze 0

Czas: 11:  - 17:00/ Temp: / Ciśnienie: / Wiatr:

Wyjazd planowany i wpisany do kalendarza bieżącego sezonu już na jego początku. Celem przejażdżki była chęć zobaczenia jednego z wyścigów z nowego cyklu, tj. GP Doliny Baryczy. W sobotę zawodnicy pętle kręcili w okolicach Żmigrodu, w niedzielę – Milicza. Ze względu na weekendowe plany, a także lepszą pogodę zdecydowałem się na jazdę w SB. Trochę głowiłem się nad przebiegiem trasy. Na pewno chciałem przejechać odcinek nowo dodanej ścieżki rowerowej w okolicach Prusic, będącej jednym z odcinków „autostrady” rowerowej z Wrocławia w rejon Doliny Baryczy. Ze względu na przebieg ostatniej przejażdżki (co prawda w sierpniu zeszłego roku) w rejonie Obornik Śląskich, nie chciałem jechać przez to dawne uzdrowisko, co było by akurat bardziej sensowne przy dojeździe do Prusic. Jadąc od Trzebnicy mogłem za to na całej długości przetestować odcinek wspominanej wcześniej ścieżki, rozpoczynającej się we Wszemirowie. Przy okazji ciekaw byłem jazdy starą „5” po przeniesieniu się ruchu na nową ekspresówkę, a także odcinka od Pawłowa Trzebnickiego do Wszemirowa. Dojazd do Trzebnicy także nastręczał mi trochę trudności, jednak postanowiłem, że będę kierował się tam przez Psie Pole, gdzie zobaczyć miałem przyszłe lokum Kuby i Karoliny na ul. Zielnej (nie Zielonej!). Na pozostałym odcinku, tj. od Psiego Pola do Trzebnicy chciałem tak poprowadzić trasę aby nie kolidowała ona z przyszłymi wyjazdami w tę okolicę.

Ze względu na pozytywną prognozę specjalnie nie zwracałem uwagi na kierunek wiatru, który okazał się być na całej długości trasy niesprzyjający, choć na szczęście nie był on też taki mocny. Ponownie dawał się on we znaki na odcinku od Pasikurowic do Skarszyna.
Patrząc się na cały odcinek pokonywany z Tyńca do Psiego Pola, tj. 30,0 km, dojazd jest dość sprawny, choć fragment pseudościeżki na Armii Krajowej i Krakowskiej mocno działa na nerwy. Później trzeba jeszcze pokonać krótki odcinek szutrowej ścieżki za Kładką Zwierzyniecką – inaczej trzeba by nadkładać drogi przez Plac Społeczny i Wyspiańskiego. Ostatnim newralgicznym punktem jest wjazd na Most Swojczycki – nierówna, połatana kostka – makabra!

Wybierając jadę przez Siedlec i Godzieszową do Skarszyna byłem świadomy jazdy kiepską nawierzchnią na tym odcinku . Z ciekawości szukałem ostatnio informacji o remoncie drogi, który już jakiś czas temu był zapowiadany. Okazało się, że w przetargu nie wyłoniono wykonawcy, bo najniższa cena i tak była wyższa niż planowana przez Starostwo, tak więc, no, pewnie jeszcze trochę trzeba będzie zaczekać na poprawę sytuacji….

Dojazdu ze Skarszyna do Boleścina dawno już nie pokonywałem i tutaj drogowo również nieciekawie. Dalej już sporo lepiej.
Po raz pierwszy decyduję się na przejazd przez „legendarną” Prababkę za Skotnikami, choć trzeba przyznać, że w pokonywanym przeze mnie wariancie był to akurat zjazd – 14%. Gdyby nie mocno trzymane hamulce rower wyrwałby do przodu jak szalony – oj, jest tutaj co podjeżdżać. Kilkukilometrowy odcinek od Czachowa do Skotnik, na którym znajduje się podjazd, dzieli się na dwie dramatycznie różniące się od siebie jakością nawierzchni części. W połowie drogi mija się Radłów i do tego momentu asfalt jest spoko – nowy dywanik. Za wioską zaczyna się kaszana, która prowadzi do samego dołu i z tego względu lepiej cały podjazd pokonywać właśnie od Czachowa. Przed Sędzicami znajduję skrót do Cerekwicy, który prowadzi nową „nakładką”.

Co do samej ścieżki to – tak jak się spodziewałem – mamy do czynienia z przerostem formy nad treścią i niskokosztową jakością wykonania. Ścieżka jest dość wąska. Na odcinku od Pawłowa Trzebnickiego biegnie ona przy mało ruchliwej drodze lokalnej, na której widać już wyraźne oznaki zużycia materiału. W Prusicach „ścieżka” to namalowane na różnych nawierzchniach (kostce, asfalcie) znaki, wskazujące kierunek jazdy i informujące, że na tym fragmencie jezdni potencjalnie można spodziewać się rowerzysty. Wyjazd w kierunku Powidzka, wg. mnie, został kiepsko oznakowany i trochę musiałem nakluczyć się aby dotrzeć do ścieżki wychodzącej z miasteczka boczną drogą. Po niedługim odcinku ścieżka kończy się i znaki doprowadzają do głównej szosy. Po przejeździe kilku kilometrów przez las, już w Gminie Żmigród, ponownie pojawiła się ścieżka.

To co jednak najbardziej zirytowało mnie i poddało w wątpliwość sens robienia ścieżek (asfaltowych) na terenach wiejskich to fakt braku ich bieżącego utrzymania. W okolicy wsi Dobrosławice ścieżka została poprowadzona polną drogą, omijającą całą wieś niczym obwodnica. Czy to ze względu na wykorzystywanie ścieżki przez ciągniki jako dojazd do pól, czy też nieuprzątnięcie jej przez wykonawcę, nawierzchnia przykryta była cienką, szutrową warstwą.

W Powidzku oczekuję na przejazd peletonu. Po dłuższej chwili decyduję się na przejazd do Osieka. Wjeżdżam na teren PK Doliny Bystrzycy i pokonuję bardzo przyjemny odcinek wzdłuż stawu Jamnik do Rudy Żmigrodzkiej. Warto było tutaj dotrzeć!Dalszy trasa prowadzi długą prostą dochodzącą do DW na Żmigród – nienajlepsza nawierzchnia.

Spieszę się na metę wyścigu do Żmigrodu, jednak znajduję chwilę aby obejrzeć ruiny pałacu przy wjeździe do miasteczka. Koncepcja zachowania pałacu w formie trwałej ruiny to moim zdaniem bardzo dobry pomysł i w połączeniu ze sporym, dobrze utrzymanym parkiem, całość tworzy zgrabną kompozycję.

Po dojeździe w okolice Rynku natrafiam akurat na przejazd pierwszych zawodników. Po dłuższej chwili, ku mojemu zaskoczeniu, okazuje się, że były to ostatnie wyścigowe metry tego dnia. Na ostatnich okrążeniach tempo mocno musiało pójść do góry, gdyż meta nawet wg. najlepszego założenia miała być za ok.10 – 15 min.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!