Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pianroo z podmiejskiej wsi Tyniec Mały. Mam przejechane 84319.06 kilometrów w tym 441.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pianroo.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 72.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 26.18km/h
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Focus Cayo Al 105 2017
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobótka/ Sulistrowice

Środa, 12 września 2018 · dodano: 13.09.2018 | Komentarze 0

Czas: 16:35 - 19:20 / Temp: 30.0 - 23.0 st/ Ciśnienie: 1002 hPa/ Wiatr: 15.0 - 17.0 (WNW) / słaby





> cel na dzisiejszy piękny popołudniowo-wieczorny wyjazd, w letnim wciąż klimacie, był prosty - Zalew Mietkowski. Trochę kręcenia, trochę plażowania w jednym z ostatnich tak ciepłych dni w tym roku. Tak się mi przynajmniej wydawało dopóki nie dojechałem do tablicy informującej o objeździe i braku możliwości przejazdu za Piławą. Nie wiem ile tam przez ten ponad miesiąc udało się drogowcom wykonać prac, jednak liczyłem, że ten odcinek za Piławą jest normalnie przejezdny. Tak wynikało z harmonogramu ale jak się ostatnio okazało nic z niego do końca klarownego nie wynikało. Koniec końców, przy zjeździe na Kamionną zdecydowałem się jechać dalej prosto na Sobótkę. Zastanawiałem się jeszcze nad jechaniem okrężną drogą przez Garncarsko do Mietkowa jednak przy istniejących ograniczeniach czasowych postanowiłem wybrać pewniejszy wariant.       
> w Sobótce zatrzymuję się na długo wyczekiwanego loda. Pomimo końca wakacji i nie weekendowej pory "budka" jest otwarta.      Wybór dużej porcji nie był do końca fortunny i zjedzenie jednego z największych lodów w życiu mogło zakończyć się nieprzyjemnościami - na szczęście obyło się bez nich, a duża dawka kalorii przydała się w dalszej jeździe.
> przez Rynek ruszam w stronę Mety sobótczańskich wyścigów. Postanawiam wtoczyć się na Przełęcz pod Wieżycą, a następnie zastanowić się czy wrócić tą samą trasą, czy też - i ta opcja bardziej przypadła mi do gustu - pojechać po śladzie dojazdu do Sulistrowiczek z przed tygodnia. Wjazd na Wieżycę bardziej rozkręca mnie niż umęcza więc, postanawiam podjąć bardziej ambitne zadanie. Czasu jest na styk ale powinno się udać - myślę. Przez Strzegomiany i Będkowice wjeżdżam na Przełęcz Sulistrowicką (noga dojść dobrze "podaje"), następnie zaglądam na "drugą stronę" Wzgórz Oleszeńskich i wracam do Będkowic przez Zalew w Sulistrowiczkach. Stąd przez Księginice cisnę już w stronę domu. Jest 18:45, więc do zachodu pozostaje jakieś pół godziny, a do Tyńca 25 km. Średnia 50 km/h - nierealne ?! Wychodzi na to, że ostatnie kilometry będę pokonywał już w szarówce. Wiatr pomaga więc utrzymuję średnią grubo ponad 30 km/h. Ostatecznie do domu dojeżdżam ok. 19:30 i z widocznością jeszcze nie było najgorzej.       





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!