Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pianroo z podmiejskiej wsi Tyniec Mały. Mam przejechane 84319.06 kilometrów w tym 441.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pianroo.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Gmina Kobierzyce

Dystans całkowity:7355.55 km (w terenie 18.00 km; 0.24%)
Czas w ruchu:289:47
Średnia prędkość:25.38 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Suma podjazdów:2373 m
Liczba aktywności:143
Średnio na aktywność:51.44 km i 2h 01m
Więcej statystyk

Oleszna - w pogoni za słońcem

Sobota, 24 kwietnia 2021 · dodano: 28.04.2021 | Komentarze 0

Czas: 17:05 - 20:30 / Temp: 12.0 - 9.0 st / Wiatr: 25.0 - 10.0 (NNW)
Liczby wyraźnie pokazują, że jak na trzeci tydzień kwietnia to temperatura - dodatkowo połączona z chłodnym N wiatrem - daleka jest od przyzwoitości ale chyba już tym okresem jesionno-zimowym jestem dobrze zaprawiony bo jakoś specjalnie nie odczuwałem dyskomfortu :p 


Damianowicka Górka + (Gdzie ta wiosna?)

Sobota, 17 kwietnia 2021 · dodano: 19.04.2021 | Komentarze 0

Czas: 17:35 - 20:00 / Temp: 6.0 st/ Wiatr: mniej niż 10.0 (NW) 
Trasa: Tyniec - Żerniki - Chrzanów - Kobierzyce - Kuklice - do Jaszowic - powrót do Rolantowic - Dobkowice - Damianowicka Górka - Pustków W. - Ręków (Zobtenansicht) - Solna - Żurawice - Krzyżowice - Nowiny - Żerniki - Tyniec 

Damianowicka Górka x 2

Sobota, 10 kwietnia 2021 · dodano: 12.04.2021 | Komentarze 0

Czas: 07:05 - 09:15 / Temp: 1.0 - 10.0 st / Wiatr: niemal bezwietrznie - ok. 10.0 (SE)

> Niezła amplituda jak na dwugodzinny wyjazd ! 
> Można rzec, że na tym etapie pogodowego sezonu pewien mechanizm jakby się zaciął. To już nie wiem który taki dzień, w którym aby złapać nieco słońca muszę wyjeżdżać z samego rana bo po niedługim czasie chmury całkowicie opanowują niebo i najczęściej dochodziło również do aktywizacji wiatru. Dzisiaj akurat wiatru niemal nie było ale marne to pocieszenie przy ogólnie panującej szarzyźnie. Przyroda niestety dopiero zaczyna budzić się do życia. Mimo wszystko trochę błękitu udało się złapać i z tym optymistycznym akcentem można było wracać na śniadanie - pierwsze dopiero ! 

Wiosenne pole ze Ślężą w tle © pianroo

Nieco wczesnowiosennego klimatu z widokiem na Racławice © pianroo


Damianowicka Górka p. Ręków - surprise!

Sobota, 13 marca 2021 · dodano: 15.03.2021 | Komentarze 0

Czas: 07:30 - 10:15/ Temp: 5.0 - 9.0 st/ Wiatr: 10.0 - 25.0/ 30.0 (SSW)
Pogoda, zwłaszcza na rowerowe kręcenie, nie zapowiadała się najlepiej na ten weekend. Po raz już "n-ty" wiatr miał . Co najmniej jakby przyłączył się w tym roku do akcji: "zostań w domu". Pogoda ma jednak to do siebie, że jest żywiołem i podobnie jak jakiś mityczny potwór czasem ucina sobie drzemkę. Czasem nawet w optymistyczne okienka pogodowe. Taki też i był dzisiejszy poranek.
Prognoza dawała pewne szanse na większe przejaśnienia o poranku i największy spokój w powietrzu w ciągu całego dnia. Widząc o tym próbowałem zmobilizować się aby wstać możliwie wcześnie, choć wiadomo jak z tym w przypadku soboty jest... Przebudziłem się jednak jakoś po 7-ej, wyjrzałem za okno i stwierdziłem, że jest całkiem sympatycznie. W podskokach, bez śniadania ani niczego na ząb, zebrałem się i wyszedłem z domu. O 7:30 byłem już na rowerku. Słońce pięknie świeciło, na niebie wielki błękit a wiatr jeszcze w uśpieniu. Do tego całkiem ciepło jak na marcowy poranek - czego chcieć więcej? No może tego, że wszystkie te pozytywne rzeczy za niedługo będą już wspomnieniem i po zrobieniu sobie apetytu trzeba będzie szybko pomykać do domu. Nie wiedząc jak długo potrwa ten poranny spektakl - prognoza dawała szanse na dobrą pogodę do 10:00, postanowiłem wykonać standardową ostatnio trasę, a więc dojazd na Damianowicką Górkę. Najpierw jednak założyłem podjechać do Rękowa i tam zerknąć na ślężańską panoramę, gdyby gorsze warunki i chmury miały pojawić się wcześniej. Ostatecznie plan udało zrealizować się w 110% rzekł by nawet, a gdy wiatr zaczął rozkręcać się na dobre ja już mogłem tylko oddać się przyjemności rowerowego pędu. W Żernikach zdałem sobie sprawę, że na liczniku zbliżam się do 40 km. Biorąc pod uwagę, że jutro rowerka raczej bym nie ruszał i pozostawał by pewien niedosyt, chciałem dociągnąć chociaż do tej "50'ki". Na dokrętkę idealnie nadawał się skok do Domasława i z powrotem. Na odcinku powrotnym jeszcze interwał pod wściekle dmiący już wiatr (współczuję tym, którzy w świadomości albo nieświadomości wybrali się na rowerek w dalszej części dnia), a dalej już tylko szybka prosta do domu.
Po powrocie satysfakcja w pełni i niespodziewanie dobre rozpoczęcie weekendu ! 
***
Dzisiejszy dzień był dla mnie ważny także z innego powodu, dlatego tym bardziej cieszę się, że spędziłem go na dwóch kółkach.
Dokładnie 10 lat temu, 13 marca 2011 roku, rozpoczynałem sezon rowerowy, który na dobre odmienił moje życie i codzienne funkcjonowanie. Rower stał się dla mnie pasją. Wtedy był to pierwszy wyjazd i pierwsze skromne kilkadziesiąt kilometrów. W tym jedenastym już sezonie, pomimo wyjątkowo zimowej aury, dobrze przekroczyłem już 1000 km. Jeszcze trzy sezony temu pierwszy tysiąc km osiągałem na początku kwietnia, teraz był to początek marca. Co ciekawe w ŚR, w pewnej nieświadomości wybrałem niestandardową trasę dojazdu do pracy przez Komorowice i Wysoką. Wspomnianego 13 marca sprzed 10 lat również tamtędy jechałem i przemierzałem wtenczas pierwsze sezonowe kilometry. Równie ciekawie przedstawia się zestawienie pogodowe tych dwóch dni. W minioną ŚR panowała piękna, wyżowa aura, z delikatnym mrozem o poranku i rześką temperaturą w ciągu dnia na poziomie 5.0 - 6.0 st.  Wtedy również to musiał być dość łady dzień bo o poranku temperatura oscylowała wokół 0.0 st, jednak po południu wyraźnie skoczyła i osiągnęła przyjemne 16.0 st. Cóż za kontrast !      
***
Przez te 10 sezonów przejechałem łącznie ponad 63 500 km (prosto licząc średnio 6350 km na sezon). Dużo czy mało to kwestia punktu widzenia, a raczej siedzenia - na rowerowym siodełku oczywiście W porównaniu do bikestats'owych wyjadaczy to raptem 1/3, 1/4 ich rocznego przebiegu, jednak gdy porównać się z osobami, które okazjonalnie wsiadają na rower to jest to wynik całkiem przyzwoity.
No dobra, dla większości nieosiągalny co by nie mówić i fakt tej wyjątkowości, tego znalezienia się w jakimś elitarnym społecznie gronie daje sporo satysfakcji. W minionym rekordowym sezonie na rower udało się mi wsiąść (i przejechać co nieco) 157 razy = 157 dni, co daje nieco ponad 40?łkowitej liczby dni w ciągu roku. Mówiąc krócej, niemal co drugi dzień coś udawało się pokręcić. Nieźle, chyba?   
 
Kto rano wstaje...ten łapie słońce ! © pianroo

Ślęża w pełnej krasie z okolic Rękowa © pianroo

Surowe oblicze marca ze Ślężą w tle © pianroo

Nieco optymizmu pod Ślężą - Wiosna tuż, tuż ! © pianroo

Panorama ślężańska z Dobkowa © pianroo



DamJANowicka Górka (*)

Czwartek, 25 lutego 2021 · dodano: 26.02.2021 | Komentarze 0

Czas: 06:55 - 09:00 / Temp: 2.0 - 7.0 st / Wiatr: 5.0 - 10.0 (SE)
Trasa: Tyniec - Żerniki - Królikowice - Wierzbice - Cieszyce - Dobkowice - Damianowice - Pustków Wilczkowski - powrót do Królikowic - Bąki - Krzyżowice - Żerniki - Tyniec 

Mroźna Damianowicka Górka

Sobota, 6 lutego 2021 · dodano: 10.02.2021 | Komentarze 0

Czas: 15:20 - 17:10 / Temp: 0.0 - (-1.0 st) / Wiatr: ok. 20.0 (E) 
Trasa: Tyniec - ZobAns - Racławice - Nowiny - Krzyżowice - Bąki - Królikowice - Wierzbice - Cieszyce - Dobków - Damianowice - Pustków Wilczkowski p. Damianowicką Górkę - powrót po śladzie (w Królikowicach już prosto )

Dzień w oczekiwaniu na nadejście Bestii - tym razem tej prawdziwej. I nie ze wschodu, a z północy. Sytuację pogodową dzisiejszego dnia mogłem organoleptycznie ocenić na popołudniowej przejażdżce na rowerku. Brak śniegu pozwolił mi na ruszenie Focusa po dwóch tygodniach zastoju. Miał dzisiaj wiać dość mocny, wschodni wiatr, z tendencją nasilającą się w kierunku wieczora. Planowałem wyznaczyć trasę bardziej wertykalnie tak żeby jej pierwsza połowa przebiegała pod wiatr, a później już łatwy, szybki powrót.
Wybór jednak po raz kolejny padł na Damianowicką Górkę więc z wiatrem miałem do czynienia w zasadzie przez cały czas, choć na powrocie szło już dużo łatwiej więc zakładam, że wiatr miał także proweniencję nieco południową. Wjazd na Górkę od strony Damianowic do najprzyjemniejszych trzeba przyznać nie należał. Nie dość, że jazda wzwyż, a do tego pod wiatr zawsze mocno ogranicza rozwijaną prędkość to dzisiaj ten wiatr dmuchał już mrozem. Całość musiałem pokonać "na stojaka" bo nie szło się tak torturować. Toż to sadomasochizm w czystej postaci ! Widoki z Górki też niestety nie były dzisiaj spektakularne, choć w dzisiejszym przypadku Górka była celem samym w sobie. Dojechać, wspiąć się i wrócić. Coś tam było generalnie widać ale najlepiej prezentował się lekko zimowy widok na Damianowice.   

Edit: Po ataku Zimy w kolejnym tygodniu i zasypaniu okolicy solidną warstwą białego puchu, ciekawe kiedy przyjdzie mi ponownie wsiąść na szosę, gdyż w przyszłym tygodniu wciąż mają utrzymywać się mrozy i na stopienie się śniegu nie ma szans. Fajnie było by gdyby dobra, wyżowa pogoda utrzymała się dłużej, a drogi były czarne i suche to wtedy można by pomyśleć nad ruszeniem się gdzieś na "baranku". 


Damianowicka Górka - wietrzne wariacje

Sobota, 23 stycznia 2021 · dodano: 25.01.2021 | Komentarze 0

Czas: 11:20 - 14:15/ Temp: 8.0 - 10.0 st/ Wiatr: 20.0 - 35.0 (SW)  

Nie licząc wczorajszego dnia (szkoda bo piękne warunki były w okolicach południa - błękitne niebo i temperatura dochodząca do 13.0 st !)  dzisiejszy dzień, jak i sam wyjazd w niestyczniowym (rok temu bym tak nie napisał) - ale na pewno niezimowym wydaniu. Jak to w zimie - nie ma jednak łatwo i tym razem, zamiast ze śniegiem przyszło zmagać się z wiatrem. Takie ocieplenie o tej porze roku przeważnie (zawsze?) wiąże się z podmuchami silniejszego, południowego wiatru "z gór". Trudno mówić na Dolnym Śląsku o "halnym", niemniej im bliżej gór tym wiatr bardziej chce "urwać głowę". Na takie warunki mam patent aby wyjechać względnie wcześnie, a powrót mieć już z wiatrem w plecy. W sumie logiczne to. Dzisiaj wstałem jednak niezbyt wcześnie więc na trasę ruszyłem jak wicher zdążył już nabrać mocy. Nie był on może jakiś huraganowy i jazda pod wiatr - ciężka bo ciężka ale jakoś szła. Najgorszy był boczny wiatr, który kilka razy niebezpiecznie zachwiał mi kierownicą i to przy wymijaniu się z samochodami na wąskiej drodze. Choć to już bardziej takie uroki lekkiej szosówki są. Ogólnie przy kręceniu się w wietrzny dzień w okolicy najważniejsze jest urozmaicanie trasy, tak aby nie drałować przez dłuższy czas pod wiatr, ale też tak żeby móc wykonać tych kilka interwałowych odcinków. Fajnie też, że udało się złapać kilka momentów ze słońcem, którego zawsze o tej porze roku jest w deficycie.    



Jordanów Śl. +

Sobota, 19 grudnia 2020 · dodano: 21.12.2020 | Komentarze 0

Czas: 12:15 - 16:00/ Temp: 4.0 - 6.0 - 2.0 st / Wiatr: 10.0 - 15.0 (SE)
 

Chłodne wariacje/ Pętla Kącka

Sobota, 21 listopada 2020 · dodano: 23.11.2020 | Komentarze 0

Czas: 13:00 - 16:00 / Temp: 5.0 - 2.5 st/ Wiatr: 10.0 - 20.0 (SW)



Urodzinowo - Runda Spadających Liści

Niedziela, 11 października 2020 · dodano: 12.10.2020 | Komentarze 0

Czas: 10:30 - 15:00/ Temp: 12.0 - 13.0 st / Wiatr: ok. 5.0 (VAR/ SW)

Plany, a raczej moje oczekiwania na ten urodzinowy weekend były spore. Mając świeżo w pamięci wspomnienia z udanego pogodowo października sprzed roku było to całkiem zrozumiałe. Po dobrym i ciepłym wrześniu moje przewidywania co do października nieco nabrały obaw ale do końca nie chciałem niczego przesądzać. Rzeczywistość okazała się dość brutalna trzeba przyznać, choć i tak moje "rowerowe" urodziny zostały w pewnym stopniu uratowane.
O konieczności rezygnacji z planu weekendowego wyjazdu miałem świadomość już w połowie tygodnia. SB zapowiadała się deszczowo i taka też była. Plusem tej sytuacji była - po pierwsze możliwość oglądania meczu Igi Świątek i jej wielkiego sukcesu w Wielkim Szlemie - French Open, po drugie zaś spotkania ze znajomymi. Pozostawała zatem ND, która szczególnie w pierwszej części zapowiadała się obiecująco: pogodnie, ze sporą dawką słońca i niemal bezwietrznie. Nie było sensu gonić gdzieś z samego rana, a i kierunek "góry" generalnie odpadał zatem swoje urodziny postanowiłem uczcić rundką w okolicy. Wybór padł na Zalew Mietkowski - dawno w sumie tam nie byłem ( w tym roku tylko w marcu) i ewentualnie zastanawiałem się nad powrotem przez Sobótkę i popatrzeniem chwilę na zawody amatorów z cyklu Via Dolny Śląsk. Jak zaplanowałem tak też z grubsza wykonałem plan. Po dojeździe do Wawrzeńczyc standardowo jeszcze wjazd na górkę przy kościele i dojazd do tabliczki z granicą powiatu. Przez moment coś podkusiło mnie aby objechać Zalew
i pojechać dalej w kierunku Imbramowic jednak chęci starczyło tylko na dojazd do Paździorna. Odcinek do Bogdanowic jest jednak w dość tragicznym stanie i nie miałem ochoty na taki masochizm. W drodze powrotnej do Wawrzeńczyc zaglądam jeszcze do Ujowa - drugi raz w historii, po 6 latach. Jadąc wcześniej zauważam, że droga do wioski została wreszcie wyremontowana ("+" dla powiatu za tę inwestycję).     Z przyjemnością zatem, po nowym dywaniku, mknę po lekko pofalowanym terenie (na pewno będę wykorzystywał ten odcinek przy kolejnych przejażdżkach) i zaglądam do dawno nieodwiedzanej miejscowości. Położenie Ujowa (2 km od głównej drogi, na "ślepym końcu", nad rzeką), jak i sama nazwa (skojarzenie myślę nasuwa się samo... ) z pewnością wyróżniają tę wioseczkę w okolicy.
Po powrocie na trasę mknę już prosto nad Zalew. Po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku wizyt nad zbiornikiem (oprócz okresu letniego) załapuję się na chmury przykrywające niebo. Z braku laku, po niedługim czasie, ruszam zatem dalej - w stronę Proszkowic i Sobótki.
Od tego też momentu, aż do powrotu w bliskie okolice domu, niebo już w znacznej mierze przysłania chmurzasta pierzynka. Do miasteczka pod Ślężą docieram sprawnie i od razu przez Rynek dojeżdżam do STARTU/METY wyścigu. Kolarze kończą w tym miejscu swoją wspinaczkę ulicą Garncarską i przez metę kierują się na kolejną rundę. Ostatnia kreska zaś została wyjątkowo w tym roku zlokalizowana na Przełęczy pod Wieżycą, co z pewnością dodawało atrakcyjności i zaciętości rywalizacji na ostatnich metrach. Na końcówkę niestety nie było co czekać bo w momencie mojego przyjazdu zawodnicy rozpoczynali dopiero drugie okrążenie.  
Powrót do domu nie zapowiadał jeszcze jakiś atrakcji i generalnie chciałem sprawnie wrócić aby jeszcze trochę stacjonarnie poświętować swoje 30 urodziny. Mały prezencik czekał na mnie jeszcze w dobrze znanej, bliskiej okolicy. Po dojeździe do Krzyżowic zauważam, że udało się mi niejako wyjechać ze strefy zachmurzenia i na niebie ponownie zagościł błękit. Na liczniku widniało nieco ponad 80 km i dokręcanie do "setki" w tym momencie trudno nazwać dokręcaniem ale postanowiłem maksymalnie wykorzystać daną chwilę i przejechać jeszcze te kilkanaście kilometrów. Tuż za Krzyżowicami, na drodze do Nowin udał się mi uchwycić widok, na który od początku czekałem, czyli pięknie oświetlony słońcem szpaler drzew mieniący się kolorami jesieni i błękit nieba nad nimi.    

  
Wczesnojesienna szosa w Krzyżowicach © pianroo

Bikefoto nad Strzegomką w Stróży © pianroo

Jesienny widoczek na drodze do Ujowa © pianroo

Nad Zbiornikiem Mietkowskim © pianroo

Ślężańskie wariacje - Jesień © pianroo